Wczoraj najpierw przyszły trzy małe dziewczynki. Powydziwiały trochę na drodze i zniechęcone brakiem innego, niż psie, zainteresowania, poszły dalej. Następnie przemaszerowała stara pani Szpakowa. Zawołaliśmy, ile sił w płucach, ale widocznie spieszyła się na majowe, bo nawet nie odwróciła głowy. Ponieważ Oni siedzieli na schodach przed domem, więc pani Hania Kosiarka przechodząc pozdrowiła Ich głośno. Oni wprawdzie coś odpowiedzieli, ale zagłuszyliśmy ich zupełnie.
Ale to był wyjątkowy ruch. Zwykle za bramą niewiele się dzieje, więc można siedząc przy niej lustrować pola w oddali, szczególnie kiedy, jak teraz, na tym leżącym najbliżej ledwie coś wzeszło. Widać więc jak przemierza je w poprzek - zawsze w tej samej odległości - kot, a innym razem zamyśli się nad bruzdą kruk.
Czasem jednak pod bramę trafia podczas spaceru Rudy z córką, która zresztą zupełnie nie jest do niego podobna. Kiedy przechodzą, a nas nie ma w pobliżu, Rudy pozostawia zwykle po sobie widoczny znak. Natomiast kiedy trafią na nas przy bramie, z obu stron podnosi się niebywały raban, a on nie ma śmiałości nic zostawiać. Rudy jest w końcu dużo mniejszy nawet od Uranii i tylko nieszczelny płot jego państwa pozwala mu odbywać z córką codzienne ekskursje po okolicy.
Córki Uranii i Norwaya | |